W ostatnich latach obserwujemy dynamiczny rozwój rynku produktów roślinnych, które stanowią alternatywę dla tradycyjnych produktów pochodzenia zwierzęcego. Wraz z rosnącą popularnością diety wegańskiej i wegetariańskiej, pojawiło się jednak wiele pytań związanych z etykietowaniem tych produktów, szczególnie w kontekście użycia terminów takich jak „kotlet”, „kiełbasa” czy „burger” w oznakowaniu produktów plant-based.

Kwestia ta zyskała na szczególnym znaczeniu, gdy we Francji rząd wprowadził dekret całkowicie zakazujący używania tych nazw w kontekście produktów roślinnych, nawet jeśli towarzyszyłyby im dodatkowe określenia, takie jak „roślinny” czy „sojowy”. Według francuskich władz taki zakaz miał na celu zapobieganie możliwości wprowadzenia konsumentów w błąd.

Przeciwnikami dekretu były organizacje działające w sektorze produktów wegetariańskich i wegańskich, takie jak Protéines France, Union végétarienne européenne (EVU), Association végétarienne de France (AVF) oraz spółka Beyond Meat. Argumentowali oni, że takie przepisy naruszają zasady rozporządzenia (UE) nr 1169/2011.

Sprawa trafiła do Trybunału Sprawiedliwości UE, który w niedawno wydanym orzeczeniu (Wyrok Trybunału w sprawie C-438/23) uznał, że prawo unijne zakłada domniemanie, iż informacje przekazywane zgodnie z przepisami rozporządzenia nr 1169/2011 chronią konsumentów w wystarczającym stopniu. Nawet jeśli dany składnik w produkcie spożywczym zostanie całkowicie zastąpiony innym, obowiązujące przepisy zapewniają, że konsumenci otrzymują adekwatne i przejrzyste informacje na temat składu produktów. Trybunał wyjaśnił jednocześnie, że  państwa członkowskie mają prawo wprowadzać nazwy przewidziane w przepisach, które skojarzone są z określonym środkiem spożywczym.

Jeżeli jednak państwo członkowskie nie przyjęło nazwy przewidzianej w przepisach, nie może ono uniemożliwiać stosowania terminów tradycyjnie związanych z produktami pochodzenia zwierzęcego w celu oznaczenia produktu zawierającego białko roślinne.

Jeśli jednak organ krajowy uzna, że konkretne sposoby sprzedaży lub promocji środka spożywczego wprowadzają konsumenta w błąd, będzie on mógł wszcząć postępowanie przeciwko danemu podmiotowi prowadzącemu przedsiębiorstwo spożywcze i wykazać, że powyższe domniemanie zostało obalone.

Trybunał dodał także, że harmonizacja przewidziana w szczególny sposób w prawie Unii stoi na przeszkodzie temu, by państwo członkowskie przyjęło środek krajowy określający progi zawartości białek roślinnych, poniżej których pozostaje dozwolone stosowanie nazw, innych niż nazwy przewidziane w przepisach, składających się z terminów pochodzących z branż mięsnej i wędliniarskiej dla opisu, sprzedaży lub promocji środków spożywczych zawierających białko roślinne.

W praktyce zgodnie z treścią wyroku TSUE, państwa członkowskie mogą zatem określać, jakie produkty spełniają kryteria dla używania konkretnej nazwy, na przykład „mleko”. Jednak w przypadku braku takich przepisów na poziomie krajowym, państwo nie może zakazać producentom stosowania nazwy „mleko” w odniesieniu do napojów roślinnych, takich jak „mleko migdałowe” czy „mleko owsiane,” pod warunkiem, że nie wprowadza to konsumentów w błąd.

Przewiń do góry